Wszystkie zdjęcia pochodzą z Twittera._„Jedyne, co różni dumnego właściciela konia od zboczonego kochanka konia, jest akt seksu" - Charles Mudede_W internecie możesz znaleźć wszystko, nawet jeśli tego nie szukasz. Dowodem na to jest wideo Mr. Handsa – makabryczny 30-sekundowy filmik krążący po ciemnych zakamarkach internetu w latach dwutysięcznych, w którym mężczyzna bez skrępowania przyznaje się do swoich uczuć żywionych do konia. Oglądałem. Proszę, nie szukajcie tego. Reklama
Brama gospodarstwa gdzie doszło do tragedii
Miałeś świadomość, że niedawno minęła 10. rocznica śmierci Mr. Handsa? Reklama Reklama Reklama
Tak, właściwie to jestem właśnie w Enumclaw, żeby zrobić parę zdjęć i zobaczyć, czy teraz dzieje się tu coś interesującego. Miasto pozbyło się tablicy informacyjnej, która wisiała przy farmie, gdzie rozegrało się całe zdarzenie – to jedyna próba zapomnienia, jaką zauważyłem. Nikt nie chce tutaj jednak rozmawiać o tym wypadku.Gdy prawo się zmieniło i zoofilię w stanie Waszyngton zdelegalizowano, ludzie stwierdzili: „Już po wszystkim, nigdy się to nie powtórzy. A nawet jeśli – będziemy wiedzieć, co robić". Z tego, co wiem, nikt do tej pory nie został tam aresztowany za zoofilię. Po wprowadzeniu w życie nowego prawa cała społeczność zoofilów, aby móc robić, co chcą, przeniosła się z Waszyngtonu do stanów, w których nadal jest to legalne. Byli przerażeni wizją odsiadki. Gdy z nimi rozmawiałem, nie łamali prawa i nie mieli takiego zamiaru. To jeden z powodów, dla którego nigdy nie była to grupa działająca dla zysku czy zajmująca się prostytucją zwierząt. James Michael Tait, lider grupy, po tym, jak został w 2009 roku aresztowany i oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami, przeniósł się do Tennessee, ponieważ w tym stanie nie było przepisów zakazujących seksu ze zwierzętami. Zoofile nie chcieli, by patrzono na nich jak na pedofilów, nie chcieli być traktowani jak przestępcy.
Szukaliśmy, ale nie mogliśmy znaleźć. Tę grupę wyróżniało to, że miała przywódcę. Tait wychodził z siebie, aby rozwijać ich społeczność. Nie dopuszczał byle kogo i zajmował się posiadłością. Gdyby nie on, wszystko by się rozpadło.Inni zoofile raczej nie zbierali się w grupy. Bali się, że gdyby ich sekret wyszedł na jaw, wszystko by stracili – i dokładnie tak by się stało. Więc jeśli nie miałeś zorganizowanego lidera, nie dzieliłeś się tym z innymi. Zwierzęta nie mówią, można było to rozegrać bezpiecznie. Zoofile raczej nie opowiadają o swoich upodobaniach.Czy śmierć Mr. Handsa wywołała zmiany w społeczności zoofilów?
Rozproszyli się – dużo stracili przez tę śmierć. Jeśli masz problem z tym, że ktoś uprawia seks z koniem, może nie spodobać ci się spojrzenie na tę sprawę, ale uważam, że ponieśli wielką stratę: stabilność, miejsce, gdzie mogli przyjechać na weekend, coś, na co czekali. Stracili poczucie społeczności. Po śmierci Mr. Handsa zostali wystawieni na światło dzienne. Byli pod obserwacją, prowadzono w ich sprawie dochodzenie. Masakra!
Po prostu się nachylali i czekali, aż koń się nimi zajmie. Aby lepiej pachnieć, smarowali się jakimś feromonem stosowanym w hodowli koni.Czy oni również penetrowali konie?
Nie, to nie była ich bajka. Choć oczywiście są i tacy, którzy to lubią. Są różne rodzaje zoofilii. Ich grupa skupiała fanów penetracji odbytu. Chcieli też stodół i byków. Nigdy krów. Interesowały ich duże kutasy. Nie było mowy o cipkach. Jeśli dobrze pamiętam, ci mężczyźni po tym, jak pieprzyli się z koniem, uprawiali też seks z sobą nawzajem, zabawiali się swoimi rozciągniętymi odbytami.
Mieli swoje typy! Wiedzieli, który koń jest za silny, który ma największego kutasa, który najszybciej się pieprzy. Jakbyś szedł na aukcję. A jeden z facetów powiedział nawet, że chce zjeść byka po tym, jak tamten go przeleci. Stwierdziłem, że to dość problematyczne. Uprawiać seks z czymś, co masz zamiar potem zjeść? Tego gościa podniecały ponure zakamarki zoofilii, nie tak jak resztę. Wielu z tych facetów postrzegało siebie jako masowych ruchaczy zwierząt – facetów, którzy lubią duże rzeczy. Rozmawiali nawet o pieprzeniu delfinów, bo podobno mają one duże penisy.Autor erotyków, a potem redaktor naczelny „The Stranger" Dan Savage i ja zastanawialiśmy się, czy fetyszem są zwierzęta, czy może wielkie penisy. To pytanie wisiało ciągle w powietrzu, gdy kręciliśmy Zoo – i nigdy nie dowiedziałem się prawdy. To by podkopało ich stwierdzenie, że są zoofilami. Muszę przyznać, że ta kwestia siedziała mi w głowie, ale nigdy jej nie badaliśmy. Byliśmy przede wszystkim skupieni na śmierci Mr. Handsa oraz na społeczności i kulturze zoofilów, do których w tym czasie przynależał. Dzisiaj jest dla mnie bardziej oczywiste, że ci faceci wielbili kutasy i mogło to nie mieć nic wspólnego z końmi.
Zoofilia to – według ciebie – fetysz czy raczej styl życia i tożsamość seksualna? Reklama
Koń, który zabił Mr. Handsa, nosił pseudonim Wielki Kutas, a nie np. Miły Koń czy Piękny…
Uwielbiali reżysera Robinsona Devora i uważali go za swojego sprzymierzeńca. Nadal do niego piszą. Był o wiele wrażliwszy ode mnie. Spotykałem ich i kierowałem do Roba. On ich słuchał i się nie naśmiewał.Zauważyłeś jakieś zmiany nastawienia w stosunku do zoofilów, od kiedy media zajęły się sprawą Mr. Handsa? Nadal jest to temat tabu?
Bezsprzecznie, wciąż jest to temat tabu, tak jak 10 lat temu. Nikt nie chce o tym myśleć lub rozmawiać… Zoofilia jest naprawdę ekstremalna w kwestii seksualności i trudno to zmienić. Co więcej, ta grupa nie ma żadnego wsparcia ze strony innych mniejszości czy społeczności erotycznych. Mamy spory problem z ludźmi, którzy zastanawiają się, czy nadal powinno się prowadzić testy na szympansach, a co dopiero uprawiać z nimi seks?Śledź Zacha Sokola na Twitterze.